Drzewa o nierealnych wiklinowych kształtach zasadzone przez jednego utalentowanego rolnika

Ciekawe pomysły /. Historie z życia wzięte Wszyscy w dzieciństwie uwielbialiśmy cyrk - zabawnych klaunów, gimnastyków powietrznych, dziwaczne zwierzęta i ich sztuczki. Ale co z cyrkiem, w którym najważniejszym punktem programu są... drzewa?

Co zadziwiające, taka atrakcja istniała, choć już w 1947 roku. Wszędzie były drzewa, a raczej to słupy je tak urządziły!
Ale zacznijmy od początku...



Historia tego małego cudu rozpoczyna się w 1884 r., kiedy na świat przyszedł przyszły mistrz ogrodnictwa Axel Erlandson. Od najmłodszych lat zakochał się w przyrodzie: obserwował rozwój żywych istot od źdźbła trawy po drzewo i próbował zrozumieć głębię tej pierwotnej filozofii, jej tajemnice.



Magia panowała na jego ziemiach uprawnych, a

pasja ta nie wygasła z upływem lat. Kiedy młody przyrodnik dorósł, założył własne gospodarstwo i zaczął uprawiać rośliny strączkowe. Według świadków było tak, jakby rośliny ożywały w jego uważnych rękach, a na jego polach panowała jakaś magia. Mówi się też, że Aksel znał nawet wszystkie rodzaje zdań, ponieważ jego zbiory były ogromne, a zyski rosły i mnożyły się.

W rzeczywistości był po prostu mistrzem w sztuce przycinania, szczepienia i innych technik hodowlanych. Ogrodnik tak bardzo pasjonował się swoją pracą, że nie opuszczał jej od rana do wieczora: nie oczekiwał sławy, po prostu poświęcał się pracy swojego życia.



Ale ludzie mają ciekawskie oczy i wkrótce cała okolica, całe miasto i cały kraj

dowiedziały

się o cudownych drzewach. Aksel, zdecydowany nie ukrywać swoich dzieł, postanowił kupić niewielką działkę w miasteczku Scotts Valley, gdzie znajdował się węzeł ważnych dróg (ze względu na duży, ciągły przepływ ludzi). Przesadził najlepsze eksponaty i w 1947 r., zaspokajając wreszcie ciekawość miejscowych barbarzyńców, otworzył ogród Muzeum Drzewa Cyrkowego.













Niestety, po śmierci znanego ogrodnika i rzemieślnika nikt nie podjął tej fali i nie kontynuował jego dzieła. I zapomniano o nim na długie 35 lat, kiedy w 1996 r. rodacy Axela, Peter Cook i Betty Northey, zainspirowani jego historią i pracą, postanowili zająć się nowym trendem w meblarstwie - pooktre, czyli sztuką zarządzania rosnącym drzewem, a konkretnie jego kształtem.



Interesujący biznes - zaskakujące jest

to, że mimo skromnego czasu produkcji (zwykle potrzeba 15 lat, aby wyhodować cud natury), para ma wielu klientów. Dzięki wytrwałości i pracowitości, a także wielkiej pasji do ogrodnictwa, Peter i Betty zdobyli szacunek i uznanie japońskich bonsaistów, których gusta są tak wybredne i wyrafinowane, że prawie niemożliwe jest ich zadowolić. Z kolei uczniowie skromnie odpowiadają na takie stwierdzenia, że wciąż daleko im do swojego mentora, natchnionego i utalentowanego samouka Axela Erlandsona.


Omów artykuł Powiedz znajomym: Subskrybuj magazyn:
  • Przeczytaj także
  • Komentarze