Taisia Kudashkina: O czym marzy dziewczyna z Top 100 Entrepreneurs of Europe

? Life Stories Dzień zaczął się wcześnie, deszczowo i radośnie, bo czas zimowy jeszcze nie nastał, a 8 rano w Kijowie i Petersburgu była ta sama strefa czasowa. Tylko matematyka stosowana, którą znalazłem w teczce osobowej Taisii Kudaszkiny, nie dawała mi spokoju. To była pierwsza rzecz, o którą chciałem zapytać, kiedy w końcu znalazłem przycisk rozmowy wideo w skype.



O

wyborze edukacji, zawodu i powołania

- Jeśli mówimy o świadomym i nieświadomym, to matematyka nie jest raczej moją sytuacją - wesoło i treściwie odpowiedziała Taisia na moje pytanie, - a tym bardziej programowanie. Oczywiście mogłam poczekać rok i złożyć podanie na ekonomię międzynarodową, tak jak początkowo planowałam, ale z jakiegoś powodu wydawało mi się, że jeśli nie dostanę się teraz, to już po wszystkim.

- Wszystko" - powtórzyła, a ja zdałem sobie sprawę, że słowo "wszystko" w jej przypadku oznacza znacznie więcej niż trzy skromne litery. Bo Taisia Kudashkina to huragan, lider myśli, motywator i myśliciel w jednej pięknej twarzy, która tak ładnie wyglądała na ekranie, że pomyślałem o zupełnie innej dziedzinie, która idealnie by do niej pasowała. I to nie był marketing.

- Tak, zawsze chciałam być albo aktorką, albo prezenterką telewizyjną - Taisia potwierdziła moje myśli i założyła słuchawki - teraz to marzenie jest bardzo aktualne i zdaję sobie sprawę, że to wszystko było absolutnie z jakiegoś powodu, to naprawdę jest coś, co muszę zrobić. Na wszystkich moich podcastach, szczytach i wszystkim innym, kiedy wchodzisz do pokoju, a tam jest 100-150 osób, ta energia tłumu po prostu mi się oddaje.





- Ale robisz coś dla samego marzenia, prawda? - Nie mogłem się oprzeć, żeby nie przyjrzeć się bliżej. - Zaczęłam coś robić w tym roku, byłam już gdzieś w telewizji - powiedziała Taisia bez mrugnięcia okiem raz - ale jeśli działam w tym kierunku bezpośrednio, to muszę być po stronie żebraczej, przesłuchania tam. Do tego dochodzi jeszcze syndrom oszusta. Chodzi mi o to, że są ludzie, którzy są w to wszystko zaangażowani, znają się na wielu rzeczach, a tu przychodzisz i nic nie wiesz i nic nie możesz zrobić. Żeby wziąć udział w kręceniu filmu trzeba być wybranym, to znaczy ta cała historia, w której trzeba przejść na stronę osoby, która szuka pracy - to już nie dla mnie. Ale zapisałam się, żeby być nauczycielką dramatu, tak, więc to już coś.

To już jest dużo, pomyślałem. Bo syndrom impostera leczy się tylko małymi krokami, które, jak linia przerywana na mapie... gdziekolwiek prowadzi. Nawet na inny kontynent. Ameryka.



Około pięciu lat życia w Ameryce -

Ameryka zaczęła mnie interesować na trzecim roku - wspomina Taisia swoje uniwersyteckie lata - na początku był to program work & travel, o którym niewiele osób wtedy wiedziało. - Aby myśleć, promo-girl, potem praca & podróże - Taisia wydaje się wyprzedzać swoją świtę od urodzenia. I ona to potwierdza:

Pomimo tego, że naprawdę kocham Rosję, zawsze byłam bardzo otwarta, zbyt naiwna, zbyt uczuciowa jak na ten kraj - mówi - Tak mogę powiedzieć teraz, ale na przykład w szkole byłam odrzucana. Ludzie tak naprawdę mnie nie akceptowali" - mówi Taisia z łatwością i widać, że to nie jest jej problem. Bo w Ameryce wszyscy są tacy. Wszyscy są aktywni, wszyscy wstają o 5 lub 6 rano i pracują, przynajmniej w Dolinie. To tak, jakbym oddychał. Zrozumiałam, że to nie ja jestem inna, to inne miejsce. Postanowiłem więc, że odejdę. A ja wyjechałem zaraz po studiach.





Tak po prostu - postanowione i wykonane. Nie dość, że jest szybka, postępowa i otwarta, to jeszcze bardzo odważna - pomyślałam, a Taisia kontynuowała:

- Czułem się tam bardzo fajnie. Miałem zespół i pensję, która była nierealna jak na standardy kogoś bez specjalnego wykształcenia, kto przyjechał na podbój Doliny Krzemowej. Przyszłam jako analityk danych, ale proszę sobie wyobrazić mnie przy komputerze" - powiedziała i było to kolejne odkrycie, obok matematyki, które nie wchodziło w rachubę. - Przyszłam jako stażystka, ale powoli odnalazłam się od strony biznesowej - pomyślałam sobie, starając się nadążyć za słownictwem Taisii. - Czułam się świetnie, dobrze zarabiałam, nie miałam dzieci ani męża, podróżowałam, gdzie tylko chciałam" - mówi, a ja widzę słońce, palmy i blond włosy, które nigdy, przenigdy się nie kończą.

- Mniej więcej w trzecim roku tego życia poznałam swojego byłego męża - mówi Taisia, zdanie, które nie rzuca się w oczy, bo zazwyczaj każda poznaje swojego przyszłego męża i wyjeżdża nad ocean i lato przez cały rok, a nie z powrotem w srogie rosyjskie zimy. - W tym czasie w Rosji wszystko się rozwijało i wyglądało obiecująco, więc mój mąż zaproponował mi przeprowadzkę do Rosji, a ja się zgodziłam. W każdym razie, on wylądował tam z powrotem, a ja jestem tutaj z dziećmi, próbując się z powrotem wprowadzić" - mówi wesoło Taisia, podczas gdy ja uświadamiam sobie, że zdanie "poznawanie byłego męża" zostało tak sformułowane nie bez powodu. - Czasem marudzę - mówi i wcale nie brzmi to jak marudzenie - Ludzie mówią mi, dlaczego jesteś tak przywiązana do swojej doliny, są przecież inne miejsca, Europa, ale ja postanowiłam, że jeśli się przeprowadzę, to będę jeździć tylko tam.

I słusznie" - myślę, bo nie ma co obniżać standardów, zwłaszcza jeśli znalazłeś miejsce, które dobrze oddycha, wiesz dokładnie, gdzie ono jest. Ale czy można tam włożyć sukienkę plażową?

O moim biznesie -

Websarafan postrzegam jako dużą firmę", mówi Taisia, "Nawet dwa lata temu, kiedy zakładałam firmę, widziałam jej skalę. I jednoznacznie - będę ją rozwijał z każdego zakątka świata. - Taisia przywiozła kiedyś pomysł tulp.ru z USA, więc nie zdziwiłbym się, gdyby tym razem przeniosła tam swój pomysł. Byłoby to logiczne. I uczciwie.




- Czy wyobrażasz sobie siebie w biznesie, który nie miałby implikacji społecznych?" Pytam wyliczając przydatność tulp i websarafan.ru - to oczywiste, że obu firmom nie chodzi o pieniądze. - Nie sądzę, i to nie dlatego, że jestem tam, by ratować świat czy coś w tym stylu" - mówi Taisia - "Uważam, że biznes zarabia pieniądze tylko wtedy, gdy kryje się za nim wartość". Nawet jeśli będę prowadził inny biznes, nie mogę zacząć od pomysłu, który mi się nie podoba. Ponieważ pomysł pozwala marzyć o czymś większym, jeśli w biznesie nie ma czegoś "wow", to nie wystartuje. I nie interesuje mnie tylko praca i koniec.

To wydaje się być wyjaśnieniem tej nieokiełznanej motywacji, która jest przekazywana nawet bezprzewodowo, określana przez płonące oczy, pewne siebie czyny i tysiące słów, których nie trzeba wydobywać z długim zastanowieniem. Motywacja jak u Hachiko nigdy nie zdradza.

- Zawsze bardziej chciałam mieć psa niż kota" - odpowiada Taisia na moje puszyste pytanie. - Jeśli będę miała swój własny dom, pierwsze co zrobię, to kupię dużego psa" - mówi, a ja myślę o książce, którą powinna napisać w tym domu.

- Tak, oczywiście, że napisanie książki ma sens" - mówi Taisia - "zwłaszcza przy tak dużym doświadczeniu. Ale trzeba wszystko pozbierać, a na to nie ma czasu.

Dwoje dzieci, które nigdy nie widziały przedszkola, firma, która nigdy nie widziała granic, dziewczyna, która nigdy nie widziała przeszkód - to nie jest amerykański film, ani sen. To jest prawdziwa rzeczywistość, zbudowana moją własną ręką.

- Jestem człowiekiem jak każdy inny, nie jestem superbohaterem - mówi Taisia - i naturalnie miewam też okresy frustracji, ale w 90% przypadków sen rozwiązuje wszystkie problemy. Bo to częste, że matki doprowadzają się do granic wytrzymałości fizycznej, a te wszystkie depresje i brak chęci do robienia czegokolwiek to reakcja obronna organizmu. Dlatego zasypiam przed dziesiątą" - mówi i nie ma wątpliwości, że jest 8:30 rano, a ona wcale nie jest senna. Jeśli ten głos jest w ogóle senny. Albo zdezorientowany.



O małżeństwie -

nie chcę wyjść za mąż dla samego "małżeństwa" - Taisia odpowiada na moje niespodziewane pytanie równie szybko jak na każde poprzednie - chcę znaleźć dojrzałego, ciekawego, fajnego partnera, z którym będzie mi się przyjemnie żyło i spotykało - mówi łatwo i wydaje się - nie ma żadnych list zgodności, oczekiwanych cech i koniecznych wymagań. Ponieważ kompatybilność nie jest na listach. Nie jest to też zgodne z oczekiwaniami. To jest w tobie, w twoich własnych postawach. - Tak, myślę, że mogłam mieć łatwiejszy rozwód - mówi Taisia - ale wszystko potoczyło się tak, jak się potoczyło, a ja przepracowałam wszystkie swoje uprzedzenia i niepotrzebne emocje z psychologiem, więc teraz jestem całkiem otwarta.

A to słowo nie oddaje istoty tej dziewczyny. Ponieważ nie ma słów, aby opisać napęd, energię, swobodne myślenie, właściwą falę i zrozumienie. Zrozumienie, że nikt nie rodzi się doskonały. Postępowy - nie staje się postępowym leżąc na kanapie. Bogactwo nie leży na otwartym niebie. A sukces - nie żyje sam z siebie, poza Twoim udziałem. Jeśli czegoś potrzebujesz - zrób to, jeśli się czegoś boisz - idź do psychologa, jeśli czegoś nie wiesz - coaching to piękne słowo.



Ogólnie "włącz mózg, a będzie dobrze", przypomniałam sobie cytat Taisii i wyszłam ze skype'a, żeby wejść na websarafan. Bo 9 rano to najlepszy czas, żeby dowiedzieć się jak, gdzie, co, po co i dlaczego. A poranek to najlepsza część dnia, aby rozpocząć nowy dzień.
Autor: Marina Makarchuk Omów artykuł
  • Wywiad
Powiedz znajomym: Subskrybuj magazyn:
  • Czytaj także
  • Komentarze